[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bzdur - i to ze szczegółami. Czasami całą noc rozmawiamy o rzeczach, które zrobili, albo
myślą, że zrobili. A kiedy zapytamy ich po raz drugi - okazuje się, że nic nie pamiętają i nic
nie wiedzą.
- Może nie opowiadali panu o tym, co już się zdarzyło..., lecz o tym, co dopiero mają
zamiar zrobić...
Detektyw poderwał się z miejsca.
- Tak! - powiedział z entuzjazmem. - Niech nam Bóg pomoże. Pani może mieć rację.
Czyżby więc historie, które słyszała, były zapowiedzią przyszłych zbrodni? Ale skąd
te kobiety mogły tak dokładnie znać przyszłe fakty? Wyglądało na to, że morderca potrzebuje
bodzca i prawdopodobnie były nim te zmyślone historie. Wracając do domu zatłoczonymi
ulicami zastanawiała się, ilu z mijających ją ludzi zna podobne historie. Czyżby Purcell miał
rację? Gdzie ukrywał się morderca, skoro znał je wszystkie?
- Dzwonił Purcell - powiedział Trevor, gdy weszła do mieszkania. - Zaprasza nas na
kolację.
Skrzywiła się, bo nie miała ochoty przyjąć zaproszenia.
-  Appollinaires", pamiętasz? - mówił dalej. - Obiecał, że zaprosi nas wszystkich na
obiad, jeśli udowodnisz, że się mylił.
Na samą myśl, że zawdzięcza ten obiad śmierci syna Anne-Marie, robiło jej się mdło i
powiedziała to głośno.
- Obrazi się, jeśli odmówisz.
- Z nikim się nie zakładałam i nie chcę jeść obiadu z Purcellem.
- Proszę cię - powiedział łagodnie. - Stawiasz go w trudnej sytuacji. Nie odmawiaj mu
tej drobnej przyjemności.
Uniosła głowę i napotkała jego żebrzące spojrzenie spaniela. Cwany drań - pomyślała.
- Dobrze, pójdę - powiedziała. - Ale nie oczekuj, że z radości będę tańczyć na stołach.
- To już zostawimy Archiemu - ucieszył się. - Powiedziałem Purcellowi, że jutrzejszy
wieczór mamy wolny. Pasuje ci?
- Obojętne.
- Zamawia stolik na 20.00.
W wieczornych gazetach ukazały się kolejne notatki o tragicznej śmierci Kerry'ego.
Zawierały kilka nowych informacji - dokładniej opisano miejsce zbrodni oraz wspomniano,
że Anne-Marie, po przesłuchaniu, została zwolniona z aresztu i obecnie przebywa u
przyjaciół. Zledztwo trwa.
Helen nie mogła oprzeć się chęci powrotu do Spector Street. Poszła spać, a rano, gdy
tylko obudziła się, podjęła decyzję.
Idąc uliczkami, a potem przez Plac Ruskina, zauważyła, że tragedia pobudziła
dzielnicę do życia. Ludzie przekazywali sobie zasłyszane gdzieś plotki, niektórzy przywdziali
nawet żałobę. Jedynie dzieci nadal bawiły się beztrosko. Helen wczuła się w panującą wokół
atmosferę.
Uliczki były zatłoczone, ale obecność tylu ludzi uspokajała ją. Musiała przyznać, iż
jest szczęśliwa, że wróciła do Spector Street. Podwórza z połamanymi młodymi drzewkami i
zszarzała trawa wydawały jej się realniejsze niż zadbane klomby i czyste chodniki, do których
przywykła. Nie znane twarze na ulicach i balkonach znaczyły więcej niż jej koledzy z
uniwersytetu. Słowem - czuła się tu jak w domu.
Zza zakrętu wyłonił się kondukt żałobny złożony z kilku samochodów - pierwszy
pokryty był kaskadą białych kwiatów; na jego widok jakaś kobieta z tłumu zaszlochała
głośno. Wszyscy patrzyli w milczeniu. Nawet dzieci ucichły.
Helen nie uroniła ani jednej łzy. Nie potrafiła zmusić się, jak niektórzy, a tym bardziej
w tak licznym towarzystwie. W drugim samochodzie zauważyła Anne-Marie i dwie inne
kobiety. Pozbawiona dziecka matka także unikała publicznego okazywania bólu. Siedziała
wyprostowana, niewzruszona, prawie dumna. Helen nie mogła tego pojąć. Anne-Marie
zachowywała się tak, jakby były to najwspanialsze chwile w jej życiu. Jakby nie docierał do
niej fakt, że straciła syna - ważne, że znalazła się w centrum zainteresowania. Kondukt powoli
znikał za zakrętem.
Gapie stłoczeni wokół Helen rozeszli się od razu. Była jednym z niewielu maruderów,
którzy pozostali na swoich miejscach, a potem skierowali się na Plac Buttsa. Zamierzała
wrócić do zamkniętego mieszkania, by sprawdzić, czy pies nadal tam jest. Jeśli tak,
postanowiła odnalezć dzielnicowego rakarza i poinformować go o tym.
Plac w porównaniu z innymi był praktycznie pusty. Może mieszkańcy udali się na
pogrzeb Kerry'ego? W końcu byli sąsiadami Anne-Marie. Jakikolwiek był powód, plac był [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •