[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 To podziękowanie?  spytała, gdy się odsunął.
 Mógłbym skłamać, że jestem ci wdzięczny za życzliwość okazaną mojej rodzinie, ale
prawda jest taka, że... po prostu musiałem cię pocałować.
ROZDZIAA DZIESITY
W środę Vicky przyjęła mnóstwo pacjentów, toteż z ulgą jechała do swej rodzinnej
posiadłości. Zastanawiała się, czy Steven wrócił już z prywatnej kliniki, gdzie miał dzisiaj
operować. Zwolniła na polnej drodze, by podziwiać różowości i oranże zachodu słońca. Ostatnio
pogoda była zmienna  jak zwykle o tej porze roku na południu Australii. Po słonecznym i
ciepłym dniu następowały burze z piorunami.
Kątem oka dostrzegła jakiś ruch, więc odwróciła głowę i spojrzała na pole należące do brata.
Zirytowana z całej siły nacisnęła hamulec, gdy zobaczyła stalowoszare ferrari Nigela
Fairweathera zaparkowane na granicy swojej ziemi. Skręciła w bok z piaszczystej drogi i
podjechała jeszcze kilka metrów, trzęsąc się z wściekłości. Zatrzymała auto i pobiegła rozprawić
się z intruzem.
Pół godziny pózniej wpadła do domu, trzaskając drzwiami, i usłyszała głos Stevena
wołającego ją z kuchni. Rzuciła na podłogę kluczyki i torbę, a potem ruszyła do kuchni.
 Cześć  powiedział, mieszając coś w garnku.  Kolacja za chwilę będzie gotowa. Masz
ochotę na kieliszek...  Umilkł, widząc jej minę.  Co się stało?
 Mój brat sprzedał ziemię.
 Rozumiem.  Wyłączy! palnik, otarł ręce, przytulił ją mocno i czekał.
 Przed chwilą natknęłam się na tego drania Nigela.
 Czego chciał?
 Nie uwierzysz! Miał nadzieję, że wstawię się za nim u Jerome^ i zniechęcę go do
sprzedania gruntu Sharlock Wine.  Wysunęła się z ramion Stevena i zaczęła chodzić z kąta w
kąt.
 Co mu odpowiedziałaś?
 A jak sądzisz? Odmówiłam! Za nic na świecie nie pomogłabym temu padalcowi. Nie
jestem zachwycona, że Sharlock kupuje ziemię Jerome a, ale wolę takie rozwiązanie niż
sąsiedztwo tamtego złodzieja.  Spojrzała na Stevena i dodała:  Przepraszam, jestem wściekła i
bezradna, ale nie powinnam psuć ci humoru. Niepotrzebnie tak się awanturuję.
Steven pokręcił głową.
 Masz powody, żeby się na mnie gniewać.
 Dlaczego?
 Usiądz, Vicky. Muszę ci coś wyznać.
 Co?  Zmarszczyła brwi.
 Siadaj, proszę.  Zmusił ją, żeby zajęła miejsce przy stole.  Ta sprawa od dawna nie daje
mi spokoju. Muszę ci wreszcie powiedzieć całą prawdę.
 Steven, zaczynam się bać.  Miała złe przeczucia, więc słuchała uważnie jego słów.
 Chodzi o Sharlock Wine Company.  Stanął przed nią i oznajmił z kamienną twarzą: 
Jestem dyrektorem i cichym wspólnikiem firmy.
To był mocny cios. Od razu zrozumiała, co dla niej oznacza ta nowina i ogarnęło ją święte
oburzenie, a ponadto niedowierzanie, poczucie zawodu i odrzucenia.
 Wykorzystałeś mnie  powiedziała cicho.  Ty kłamco, oszuście...  Zerwała się na równe
nogi.  Jesteś podły jak Nigel Fairweather. Nie!  Stanęła z nim twarzą w twarz.  Postąpiłeś
znacznie gorzej. On przynajmniej nie ukrywa, że jest draniem, a ty jesteś fałszywy. Jaki miałeś
plan? Zamierzałeś mnie uwieść i skłonić do sprzedaży?  Mówiła coraz głośniej, bo ogarniał ją
coraz większy gniew.  Czy takie było twoje zadanie?  Ostatnie słowo zabrzmiało jak
przekleństwo.
 Vicky, strasznie mi przykro. Mylisz się, to nie tak.  Daremnie próbował się bronić. Vicky
była wściekła i nic jej nie mogło uspokoić.
 Posłużyłeś się mną, kłamałeś, rozkochałeś mnie w sobie. Zaczęłam patrzeć na świat przez
różowe okulary, a ty wylałeś mi na głowę kubeł zimnej wody. Jak mogłeś? Teraz rozumiem,
dlaczego tak ci zależało, żebym mieszkała bliżej szpitala. Nie chodziło wcale o dobro pacjentów,
tylko o moją ziemię. Pilnowałeś interesu firmy! A ja zadawałam sobie pytanie, czy troszczę się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •