[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gorączkowo próbujesz to wszystko zrozumieć.
Spojrzała na niego badawczo. Jej twarz płonęła. Nagle znów był przy niej,
otoczył ją ciasno ramionami, ale tym razem się nie opierała.
- Wybaczysz mi? - spytał zmienionym głosem. Patrzyła na niego
bezradnie.
- Nie mam ci nic do wybaczenia. Masz rację... Sama jestem sobie winna.
Przesunął palcem po jej brwiach.
- Chciałbym cię pocałować... Bardzo bym chciał. Mogę?
Jego oczy patrzyły prosząco.
Uniosła głowę, a Sam wsunął palce w jasne włosy. Zadrżała, jej ciało
wygięło się bezwiednie. Całował ją, z początku delikatnie, potem jednak coraz
gwałtowniej, w miarę jak jego pragnienie rosło.
- Och, Tesso, jakim byłem głupcem. Tak walczyłem z miłością do ciebie.
Znieruchomiała, ogłuszona tym wyznaniem, a on ujął jej twarz w dłonie i
powtórzył, że ją kocha, wolno, słowo po słowie, patrząc jej przy tym głęboko w
oczy. Czy naprawdę ją kochał? Co te słowa dla niego znaczyły? Ile razy już je
wypowiadał?
- Sam... - Dalsze słowa zostały przerwane namiętnym pocałunkiem, który
przyprawił ją o zawrót głowy.
- Zmarnowaliśmy tyle czasu. Ja zmarnowałem - jęknął. - Tak bardzo cię
pragnąłem... Nie domyślałaś się?
- 121 -
S
R
- Przecież mówiłam ci... - Zamilkła, gdyż pamiętała, do czego
doprowadziło jej wyznanie o braku doświadczenia.
- To był szok - mruknął. - Wyobraz sobie, zaprzysięgły kawaler,
zdecydowany nie popełnić błędu, jakim jest zaufanie kobiecie, nagle spotyka
kogoś takiego jak ty! Nie wiedziałem, jak się przed tobą bronić. Twierdziłaś, że
mi wierzysz, chciałem cię więc przestraszyć, ale nie podziałało. A potem
powiedziałaś, że jeszcze nigdy nie grałaś w tę grę... W tamtym momencie nie
umiałem sobie z tym poradzić. Ogłuszyłaś mnie.
Potrząsnęła głową.
- Nie chciałam tego.
- I właśnie dlatego zakochałem się w tobie. Różne kobiety planowały, jak
wywrzeć na mnie wrażenie. Ale nie ty. Ty szukałaś prawdy. Doprowadzałaś
mnie do szału. Nikomu się to jeszcze nie udało...
- Czy nadal doprowadzam cię do szału? - spytała cicho.
- Cały czas. Dlatego właśnie się z tobą całuję i mówię, że cię kocham. -
Sam... Delikatnie położył palce na jej wargach. - Czy chcesz mnie, Tesso?
Takiego, jaki jestem? Tak bardzo niedoskonałego?
- Chcę. I nie mam ochoty cię zmieniać, żebyś pasował do jakiegoś
wzorca. Chcę po prostu coraz lepiej poznać kogoś, kogo... - Słowa utknęły jej w
gardle. Najpiękniejsze słowa świata, które od tak dawna pragnęła mu
powiedzieć.
- Powiedz to, Tesso!
Spojrzała na niego czule. Jej głos był miękki, ledwo słyszalny.
- Kogoś, kogo kocham... Kocham całym sercem.
Tak właśnie myślała. Całym sercem. Jednak... Jednak wspomnienia
ciążyły. Wspomnienie o Suzie, o tylu innych kobietach w jego życiu. Wyznali
sobie miłość, ale czy to wystarczy za wszystko? Odkryła, że jest zaborcza, że
nie zamierza się z nikim dzielić jego sercem. Chce, by całe należało tylko i
wyłącznie do niej.
- 122 -
S
R
Przytulił ją i zbliżył usta do jej ucha.
- Wyczuwam wahanie. Nie jesteś tego pewna, prawda?
Tak bardzo chciała móc odpowiedzieć, że jest pewna.
- Posłuchaj... - Spojrzał jej głęboko w oczy. - Nie mogę zmienić
przeszłości. Różne kobiety pojawiały się w moim życiu, ale nigdy nie znaczyły
dla mnie wiele. Nigdy też nie pozwalałem im myśleć, że to coś poważnego z
mojej strony. Jeśli chodzi o Suzie... %7łal mi jej, ale ma tylu bliskich przyjaciół, że
szybko się pocieszy. Wsadziłem ją do samolotu z jednym z nich, żeby więcej
nie sprawiała nam kłopotów. Wtedy dopiero mogłem się zająć moimi uczuciami
do ciebie.
- Z jakim rezultatem?
- Wiedziałem, co czuję, od pierwszej chwili. Musiałem jednak przyznać
się do tego sam przed sobą, a nie przyszło mi to łatwo. Musiałem uporać się
z faktem, że spotkałem kobietę, która pociąga mnie nie tylko fizycznie, ale
budzi we mnie znacznie głębsze uczucia, która odpowiada mi pod każdym
względem. Naprawdę tak myślał? Przecież miał wokół siebie tyle pięknych
kobiet, gotowych przybiec na każde skinienie.
- Część mojej duszy pozostawała zawsze w cieniu. Nagle zjawiłaś się ty i
oświetliłaś wszystko, niczym promień słońca. Bałem się tego, cholernie się
bałem. Próbowałem o tobie nie myśleć, żeby tylko nie stanąć twarzą w twarz z
prawdą. Wysłałem cię nawet daleko od siebie.
To wyznanie zaskoczyło ją.
- Posłużyłeś się dziennikarzami jako pretekstem? Skinął głową.
- Sięgałem po telefon co najmniej dwa razy dziennie. Jednak nigdy nie
miałem dość siły, by wykręcić cały numer.
- Och, Sam... Czy to prawda?
- Absolutna. - Przesunął ustami po jej policzku. - W moim życiu już nic
się nie liczy bez ciebie. Uwierz mi, skarbie.
Otoczyła ramionami muskularne ciało.
- 123 -
S
R
- Pocałuj mnie, Sam.
- Zrobię to... Tysiąc razy, maleńka... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •