[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Chodzi o to, żebyś zostawiła trochę miejsca dla mnie - wyjaśnił. - A teraz
zamknij oczy. - Głaszcząc jej włosy, zastanawiał się, czy Rosie i Melody
znajdą wspólny język. Rosie miała w sobie to, czego oczekiwał od kobiety.
Była inteligentna, bezpośrednia, pełna życia i werwy, a przede wszystkim
szczera.
Nagle przypomniał sobie odpowiedź Rosie na jego pytanie o dzieci. Co to
mogło oznaczać? Dlaczego Rosie twierdzi, że nie wie, czy chce mieć
potomstwo? Jak można nie pragnąć dzieci? Przecież one są... takie
zdumiewające, cudowne i wrażliwe.
- Przyczyna musi tkwić w jej dzieciństwie - mruknął, delikatnie wyślizgując
się z objęć Melody. Poszedł do kuchni i wyjął z lodówki puszkę piwa.
Otworzył ją i wypił kilka łyków. - Co stało się z jej matką?
- Znów mówisz do siebie? - spytał Mick, stając w progu.
- Coś w tym rodzaju. - Dave ruszył w stronę werandy, a Mick podążył za
nim, również sącząc piwo.
- Kłopoty z Rosie?
- Ha! A któż nie ma kłopotów z kobietami?
- Chcesz o tym pogadać?
- Ona jest taka... inna. Zakochałem się w niej, Mick.
- To wiem, ale powiedz mi o tym, czego nie wiem.
- Wiesz? Jak to możliwe? Przecież ja sam zdałem sobie z tego sprawę
dopiero przed chwilą.
90
- Hej! Czyżbyś zapomniał, że mieszkamy pod jednym dachem? Od dnia jej
przyjazdu do Bröken Hill bardzo się zmieniłeś. Wpadłeś w otchłań miłości
szybciej niż balon obciążony ołowiem. Zresztą ona również.
- Więc myślisz, że ona też mnie kocha?
- Jasne. Nawet ślepy by zauważył. Mów, w czym problem.
- Ona nie lubi dzieci.
- Skąd o tym wiesz?
- Spytałem ją. - Oparł się o balustradę. - Nie chcę, żeby Melody była
jedynaczką. Marzę o tym, żeby od samego początku czuć, jak maleństwo kopie
w brzuchu Rosie.
- A ona nie chce mieć dzieci, tak?
- Nie jest tego pewna. - Głośno westchnął i spojrzał w rozgwieżdżone niebo.
- Mam wiele pytań, na które nie znam jeszcze odpowiedzi, Mick.
- Więc je znajdź!
Dave spoglądał na brata z zadumą.
- Masz rację, Mick. Która godzina?
- Parę minut po dziewiątej.
- Zaopiekuj się Melody, dobrze? - poprosił Dave, wchodząc do domu, a po
chwili wrócił z kluczykami.
- Może najpierw powinieneś do niej zadzwonić, co?
- Przecież mnie znasz - odparł Dave, otwierając drzwi samochodu. - Wiesz,
że zawsze działam spontanicznie!
Rose oparta głowę na krawędzi wanny, chcąc odpocząć w odprężającym
płynie do kąpieli. Ciepła woda oraz pachnące bańki mydlane wywołały w niej
senność.
Nie chciała rozmyślać o natłoku problemów, które kłębiły się w jej głowie.
Tego wieczoru zamierzała zrelaksować się i trochę sobie poleniuchować.
Wyłączyła telefon i zgasiła wszystkie światła. Podmuchy wiatru wpadające
przez okno łagodnie ją chłodziły, a migocące świeczki nastrojowo oświetlały
łazienkę.
Zamknęła oczy i wzięła pierwszy od wielu dni głęboki odprężający oddech,
pozwalając swej wyobraźni powędrować w przyszłość. Są już z Dave'em
małżeństwem i mieszkają u jej ojca. Po ciężkim dniu pracy w szpitalu wracają
razem do domu. Tego wieczoru Dave miał przyrządzić kolację, ale najpierw
przygotował dla niej pachnącą kąpiel. Potem przyniósł kieliszek chłodnego
wina, a podając go, spojrzał na nią z wyraźnym pożądaniem. Po kolacji kochali
91
się namiętnie, nie ukrywając uczuć oraz pragnień. Potem leżeli obok siebie, a
ich serca przepełniała miłość i szczęście.
- Rosie! - Pukanie do drzwi wyrwało ją z tych rozkosznych marzeń. Zdała
sobie sprawę, że omal nie zasnęła. - Rosie?
Więc jednak to prawda, nie senne przywidzenie, pomyślała, czując
przyspieszone bicie serca. Po co przyszedł? Czy powinnam udać, że śpię, czy
mu otworzyć?
- Rosie! - Jego głos był teraz słabszy, co dowodziło, że poszedł do tylnych
drzwi. Nagle przypomniała sobie, że Dave wie, gdzie schowany jest zapasowy
klucz, bo przecież raz już go użył. Po chwili usłyszała odgłos zbliżających się
kroków. - Rosie? To ja, Dave. Czy wszystko w porządku?
Chciała jak najszybciej wyjść z wanny, ale mięśnie odmówiły jej
posłuszeństwa. Poczuła przyspieszone bicie serca.
- Rosie!
Jego natarczywy ton pomógł jej wydobyć z siebie głos.
- Chwileczkę, Dave! - zawołała, a po chwili ujrzała go stojącego na progu
łazienki.
- Och... - wyjąkał. Był tak oszołomiony widokiem Rosie w oświetlonej
świeczkami łazience, że zaniemówił.
Natychmiast pożałował, że nie usłuchał rady Micka i nie uprzedził jej o
wizycie. Wystarczyło, że ujrzał ją odpoczywającą w kąpieli, a stracił cały swój
rozsądek.
- Jeśli nie zrobi ci różnicy... to zaczekaj na korytarzu... Chciałabym wyjść z
wanny - wyjąkała matowym głosem.
- Oczywiście. - Miał wrażenie, że jego nogi ważą tonę. Rose wytarła się,
włożyła obszerny płaszcz kąpielowy i weszła do sypialni.
- W porządku. Wejdź! - zawołała, bawiąc się nerwowo końcami paska od
szlafroka.
Kiedy otworzył drzwi, zaparło jej dech w piersiach. Wyglądał tak cudownie,
że miała ochotę dotykać go, głaskać, by zapamiętać każdy szczegół jego
wspaniałego ciała. On zaś natychmiast do niej podszedł, wziął ją w ramiona i
pocałował w usta.
- Rosie. Kocham cię, Rosie.
To wyznanie podziałało na nią jak zimny prysznic. Gwałtownie zrobiła krok
do tyłu.
- Ty... ty... co?
92
- Kocham cię - powtórzył, postanawiając iść na całość. - Chcę się z tobą
ożenić, Rosie.
- Ożenić? - Istniało wiele nierozwiązanych dotąd kwestii, a najważniejszą z
nich jest jego córka!
- Dlaczego nie? Kocham cię, Rosie, i jestem pewny, że ty mnie też. -
Zawahał się, a potem spytał: - Mam rację?
- Dave... - Urwała i uniosła bezradnie ramiona. - Proponujesz mi
małżeństwo?
- A widzisz w tym coś złego? - Zdał sobie nagle sprawę, że ona oddala się od
niego. Czuł, że tym razem może ją stracić na zawsze. Był jednak zdecydowany
na wszystko, byleby tylko do tego nie dopuścić. - Chodzi o Melody?
- No cóż... owszem... między innymi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •